48 lat temu w środę 3 maja 1972 roku o godzinie 16:38 na przedpolach Cedyni, tuż przy drodze na Osinów Dolny rozbił się samolot myśliwski MiG -21M wojsk NRD. W wyniku doznanych obrażeń pilot podpułkownik Günther Neumann zmarł. Tyle sucha notatka, ale wydarzenie to było sensacją w sennej Cedyni przygotowującej się do obchodów tysięcznej rocznicy bitwy.
Według relacji świadków samolot nadleciał od strony Bielinka będąc częścią klucza trzech myśliwców. Miasteczkiem wstrząsnął potężny huk i pojawił się słup dymu. Na miejscu wypadku bardzo szybko pojawili się strażacy, milicja oraz gapie.
W niedalekim Osinowie dym i ogień zobaczył dwudziestoparolatek Henryk Warawka, który wsiadł na rower i pojechał na miejsce zdarzenia. – Gdy przyjechałem samolot się palił, milicja, wojsko i strażacy odsuwali ludzi, którzy w pewnym momencie sami zaczęli uciekać, bo zaczęła eksplodować amunicja. Zobaczyłem, że w kabinie jest człowiek i wydawało mi się, że się rusza, nie namyślając się ruszyłem do samolotu, by go wyciągnąć i uratować. Mimo niebezpieczeństwa wybuchu pan Henryk Warawka, rozpinając pasy trzymające pilota, wyciągnął, jak się okazało później, nieżywego już podpułkownika Neumanna z płonącego samolotu.
Niedługo później na miejsce przyleciał śmigłowiec wojsk NRD, przyjechało wojsko, które otoczyło teren i posprzątało miejsce katastrofy. W samej Cedyni milicja i Służba Bezpieczeństwa skonfiskowała wszystkie elementy samolotu pozbierane głównie przez dzieci oraz zdjęcia, które zrobione zostały przez cedynian na miejscu wypadku. Na informację o katastrofie zostało nałożone embargo.
W listopadzie tego samego roku Henryk Warawka w siedzibie Miejskiej Rady Narodowej został uhonorowany za odwagę przez Dowództwo Wojsk Lotniczych NRD. Wręczono mu pamiątkowy dyplom oraz radio-zegarek Stern, szczyt ówczesnej techniki miniaturyzacji. Dziś możemy dowiedzieć się co było przyczyną wypadku – uszkodzenie urządzenia teleskopowego. Podpułkownik Neumann chciał wylądować awaryjnie, lecz wcześniej nastąpił wybuch, przez który stracił przytomność, a potem zmarł.
Tragiczny jest w tym fakt, że wcześniej pułkownik brał udział w pracach komisji, która badała identyczny przypadek katastrofy.